„Leśne duchy” z Lauriano – wstrząsające odkrycie policji

W niewielkiej miejscowości Lauriano, położonej nieopodal Turynu i liczącej zaledwie 1400 mieszkańców, rozegrał się dramat, który poruszył opinię publiczną we Włoszech i poza ich granicami. Podczas rutynowej ewakuacji zarządzonej przez burmistrz Marę Baccollę w związku z obfitymi opadami deszczu, policja odkryła w jednym z odosobnionych domów przypadek, który wielu dziennikarzy określiło jako „powrót do epoki dzikich dzieci”.

Funkcjonariusze, którzy przybyli do położonego w lesie domu na obrzeżach Lauriano, zastali rodzinę holenderskiego pochodzenia, znaną lokalnej społeczności jako spokojnych i zamkniętych w sobie ludzi. Nic nie wskazywało na to, że za ścianami ich domu może kryć się dramat dwójki dzieci – 9-letniego Rayana i 6-letniej Nohy.

Życie z dala od cywilizacji

Podczas ewakuacji uwagę policjantów przykuł stan dzieci. Dzieci nie mówiły, nie potrafiły pisać ani czytać, a co więcej – nie potrafiły nawet chodzić. Poruszały się na czworakach i cały czas korzystały z pieluch. Ich zachowanie i stan psychofizyczny zaniepokoiły funkcjonariuszy na tyle, że postanowili interweniować. Okazało się również, że żadne z dzieci nie było zarejestrowane w żadnym włoskim urzędzie. Rodzice twierdzili, że dzieci urodziły się w Niemczech, jednak niemieckie służby również nie posiadają żadnych dokumentów potwierdzających ich istnienie.

Dzieci zostały natychmiast odebrane rodzicom i przekazane pod opiekę włoskiej opieki społecznej. Śledztwo w sprawie wszczęły lokalne służby i sąd rodzinny w Turynie.

„Chronione przed światem”

Rodzice dzieci, w tym 54-letni ojciec – artysta-rzeźbiarz – utrzymują, że ich dzieci żyły „w zgodzie z naturą” i były „chronione przed światem i wirusami”. Włoskie media donoszą, że mężczyzna mógł popaść w paranoję w czasie pandemii COVID-19, co doprowadziło do całkowitego odizolowania rodziny od społeczeństwa i jakiejkolwiek instytucjonalnej kontroli.

Mieszkańcy Lauriano są wstrząśnięci. Choć znali rodzinę jako zamkniętą, nikt nie przypuszczał, że dzieci mogą dorastać w tak ekstremalnym odosobnieniu. Sprawa zyskała rozgłos w całych Włoszech, a media zaczęły określać dzieci mianem „leśnych duchów”.

Dzikie dzieci w historii

Choć historia z Lauriano szokuje, nie jest ona bez precedensu. W historii znane są przypadki tzw. dzikich dzieci – dzieci wychowywanych w całkowitej izolacji od społeczeństwa, bez kontaktu z językiem, edukacją czy podstawowymi normami społecznymi.

Najbardziej znanym przypadkiem jest Victor z Aveyron, odnaleziony we Francji pod koniec XVIII wieku. Victor, który przez lata żył samotnie w lesie, nie potrafił mówić i miał znaczne trudności w przystosowaniu się do życia w społeczeństwie. Inny głośny przypadek to Genie – dziewczynka z Kalifornii, która przez ponad dekadę była więziona przez ojca w całkowitej izolacji. Oba przypadki stały się przedmiotem intensywnych badań nad rozwojem językowym i społecznym dzieci.

Podobnie jak Victor i Genie, Rayan i Noha zostali pozbawieni możliwości prawidłowego rozwoju. Eksperci alarmują, że ich sytuacja może mieć poważne, długoterminowe konsekwencje psychiczne i neurologiczne.

Co dalej?

Włoskie służby prowadzą obecnie dochodzenie w sprawie rodziców. Równolegle trwa proces diagnozowania i rehabilitacji dzieci, które będą wymagały intensywnej terapii i specjalistycznej opieki. Władze zapowiadają, że zrobią wszystko, by pomóc dzieciom odzyskać szansę na normalne życie.

Sprawa z Lauriano przypomina, że nawet w pozornie spokojnych i uporządkowanych społecznościach mogą istnieć dramaty, o których nikt nie wie. To również bolesne przypomnienie o tym, jak cienka bywa granica między alternatywnym stylem życia a zaniedbaniem i przemocą wobec dzieci.

fot. Robert So / Pexels.com