Podczas oddawania stolca przenosimy się do swojego indywidualnego, intymnego świata. Nie jesteśmy oceniani przez społeczeństwo, możemy być prawdziwym sobą. Może to dziwne, ale właśnie wtedy można puścić wodze fantazji rozmyślając o najbardziej abstrakcyjnych tematach.
Ta historia nie wydarzyła się naprawdę, ale to nie przeszkadzało jej autorowi wczuć się w tę przepiękną opowieść, właśnie podczas oddawania stolca, i jak sam mówi – to był piękny czas, abstrakcyjny, ale piękny, jak sen.

Kaczka Wykałaczka

Był jesienny, majowy wieczór, mieszkańcy miasteczka przeczuwali, że dziś może się się coś stać, się złego, w końcu w okolicy od dawna trup ściele się gęsto. Wiatr hulał po bezlistnych drzewach, niosąc ze sobą chłód i niespokojne wieści. Na skraju lasu, przykryta starym kocem, stała dziwna konstrukcja – sanie zbudowane z przerdzewiałych garnków i pokrzywionych patelni. W środku, na miękkiej poduszce z gęsich piór, spoczywała Kaczka. Nie była to zwyczajna kaczka. Miała błyszczące, czarne oczy, które zdawały się przenikać duszę, i ostry dziób, zawsze gotowy do zadania śmiertelnego ciosu.

Kaczka, zwana przez wszystkich Wykałaczką, była podróżniczką. Jej sanie były jej domem, a świat – wielkim placem zabaw. Zwiedziła już wiele krain, poznała różne zwyczaje i ludzi. Niektórych kochała, do innych czuła głęboką pogardę. I choć potrafiła być niezwykle uroczą, jej serce skrywało mroczną tajemnicę.

Tego wieczoru Kaczka postanowiła odwiedzić miasteczko. Zanim dotarła na główny plac, zdążyła już pozbawić życia kilku mieszkańców. Wbijała im w serca ostre wykałaczki, z precyzją doświadczonego zabójcy. Nikt nie miał szans na obronę.

Kiedy dotarła na plac, tłum już czekał. Czuć było ekscytację, a w powietrzu unosił się zapach krwi. Kaczka wjechała na środek, a tłum wybuchnął owacją.

– Ta kaczka ma wykałaczkę! – skandowali, śmiejąc się i klaszcząc.

Kaczka ukłoniła się nisko i wydała z siebie głośne kwakanie. To był sygnał. Z tłumu wyłoniło się kilku mężczyzn, uzbrojonych w widły i siekiery. Chcieli zabić Kaczę. Ale ona była szybsza. Zanim zdążyli się zbliżyć, wbiła wykałaczkę w serce pierwszego. Pozostali rzucili się do ucieczki, ale Kaczka była bezwzględna.

Kiedy plac opustoszał, Kaczka usiadła na swoich saniach i spojrzała na nocne niebo. Czuła się szczęśliwa. Była królową śmierci, a jej panowanie było nieograniczone.

Następnego dnia mieszkańcy miasteczka znaleźli ciała swoich bliskich. Policja rozpoczęła śledztwo, ale nikt nie wierzył, że sprawcą może być kaczka. W końcu, kto by pomyślał, że tak małe stworzenie może siać tyle zła?

Kaczka tymczasem już dawno opuściła miasteczko. Jej sanie sunęły przez noc, w kierunku nowych przygód i nowych ofiar. A gdziekolwiek się pojawiła, ludzie szeptali z przerażeniem:

– To ona! Kaczka Wykałaczka!