Nie do wiary, ale to znowu się dzieje – po raz kolejny 1 stycznia przypada na… 1 stycznia. Choć kalendarze próbują zachować kamienną twarz, wszyscy wiedzą, że ten dzień to prawdziwy król plotek w świecie dat. Nowy Rok wkracza dumnie na salony z szampanem w jednej ręce i nadzieją w drugiej, podczas gdy my – nieco zmęczeni, nieco zagubieni – próbujemy odnaleźć się w tej corocznej farsie.
Dlaczego 1 stycznia znowu?
Od lat 1 stycznia utrzymuje monopol na bycie pierwszym dniem roku. Wydaje się, że nikt nie odważył się rzucić mu wyzwania – ani 2 stycznia, ani, co bardziej zaskakujące, nawet 31 grudnia. Czy to wynik braku konkurencji, czy może sprytnego układu z Juliuszem Cezarem, który wprowadził kalendarz juliański? Tego nie wiadomo, ale jedno jest pewne – 1 stycznia ma się świetnie i nigdzie się nie wybiera.
Jak świętować, żeby nie przesadzić?
Nowy Rok to tradycyjny czas postanowień, których żywotność równa się zazwyczaj czasowi parzenia porannej kawy. Eksperci radzą, by w tym roku podejść do tematu z dystansem:
Postanów coś, co już robisz – np. „Będę oddychać!”
Planuj z umiarem – lista „10 rzeczy do zrobienia w styczniu” może zacząć się od „Zjeść coś dobrego”.
Zostaw miejsce na niespodzianki – w końcu 2024 może przynieść rzeczy, o których nawet nie śniłeś.
Co przyniesie Nowy Rok?
Astrologowie, wróżki i osoby, które mają kalendarze, twierdzą zgodnie, że Nowy Rok będzie trwał 12 miesięcy i zakończy się 31 grudnia. Po drodze możemy spodziewać się dni roboczych, weekendów, a nawet kilku długich weekendów – co bez wątpienia brzmi jak obietnica, której warto dotrzymać.
Zatem podnieśmy kieliszki za 2024 rok, pełen marzeń, niespełnionych planów i niezapowiedzianych zmian. A 1 stycznia? Cóż, niech trwa i prowadzi nas ku wielkiej przygodzie zwanej życiem – najlepiej po solidnym śniadaniu!